www.kijwoko.fora.pl

Thorvoy

Nie wiem jak dokładnie, co do złotówki, prezentują się wypłaty niemiłościwie nam panujących darmozjadów, ale wiemy wszyscy, że w porównaniu z dochodami przeciętnego obywatela są stosunkowo wysokie. Moja propozycja jest następująca: pensje/diety polityków uzależnić od średniej krajowej lub minimalnej stawki krajowej, przy czym skłaniałbym się ku drugiej opcji, gdyż średnia stawka zawyżana jest przez finansowy margines społeczeństwa.

Teraz, dla lepszego zobrazowania sprawy, będę operował na fikcyjnych liczbach. Powiedzmy, że minimalna krajowa wynosi 1000 zł, a dojrzałe społeczeństwo rozumie, że poseł za swoją, jak by nie było, odpowiedzialną pracę powinien dostawać 5x tyle, czyli 5000 zł. Można śmiało założyć, że przy takich warunkach średnia krajowa oscylowałaby wokół 2000 zł, więc 5000 nie wydaje się kwotą wygórowaną.

Oczywiście inne stawki przysługiwałyby prezydentowi, inne premierowi, jeszcze inne ministrom i posłom, ale wszystkie powinny być wyliczane na podobnej zasadzie. Wyliczenie powinno odbywać się zgodnie ze średnią z ostatniego roku kalendarzowego lub podatkowego.

Krotność minimalnej krajowej stawki wydaje mi się rozsądną propozycją, a politycy przynajmniej dbaliby o poprawę zarobków szarego obywatela, bo sami by na tym zyskiwali. Znając życie, pensje szybko by się podwoiły, w dodatku zmalałyby olbrzymie dziś różnice w dochodach pracowników i pradowców, co pewnie ucieszy większość społeczeństwa.

jedenras · Dołączył: 19 Mar 2011 Posty: 403 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

To dobry pomysł. Może to by ich motywowało do zwiększenia płac rodakom.

Thorvoy

Uo! Po miesiącu i tygodniu doczekałem się odpowiedzi. Dzięki, Jedenras.

Reszta też mogłaby chociaż powiedzieć czy się z grubsza zgadza z konceptem. Pomysł mógłby przysporzyć nam wielu zwolenników, a wcielony w życie- również oszczędności.

ShadowPrimeMinister

Ja ostatnio czytałem o tym, że pensja dla byłych prezydentów ma wzrosnąć. Wiem, że nie ma ich wielu, ale uważam to za absurd. Ogólnie zastanawia mnie tylko, czy politycy teraz nie mają już zbyt wysokiej pensji. Rozumiem, że muszą zarabiać adekwatnie do wykonywanej pracy, ale jak pokazano w opublikowanym kiedyś raporcie wielu pojawia się na obradach sejmu 3, 4 razy. Więc za co te pieniądze? Pomysł mi się podoba, tylko z wprowadzeniem go trzeba by było niestety poczekać, aż zaczniemy wprowadzać więcej pieniędzy do budżetu, z pomocą naszych pomysłów.

Ponadto zawsze byłem ciekaw od czego to zależy. Posada polityka w Anglii jest na końcu kariery zawodowej, zostaje się politykiem jakby za zasługi w pracy. Do tego mają oni jedną z najmniejszych, jeśli nie najmniejszą pensję w Europie i jednocześnie ich kraj trzyma się o wiele lepiej od Polski. Od czego to zależy? Im się bardziej chce, czy mają w jakiś sposób łatwiej?

jedenras · Dołączył: 19 Mar 2011 Posty: 403 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Pomysł świetny , ale raczej nie wykonalny, bo to oni sami sobie nie zabiorą kasy.

Misu69

Wiecie. Jak dla mnie niech zostaną te ich pensje takie jakie są, ale niech na litość boską będzie ich o połowę mniej, i bez Senatu. To dopiero byłyby oszczędności

Thorvoy

Misu, nikt nie powiedział, że po wprowadzeniu pensji uzależnionych od pensji Kowalskiego, czyli de facto od stanu gospodarki, pensje polityków polecą w dół. Może się wreszcie wezmą do roboty, a my będziemy tym razem z uśmiechami na twarzach dowiadywać się o kolejnych podwyżkach płac polityków, gdyż będą one oznaczały, że dzieje się dobrze.

Chciałbym jeszcze zadać Ci pytanie: lepszym konceptem wydaje Ci się obecny system wypłat czy tytułowy pomysł, oczywiście zakładając, że zostałby jeszcze dopracowany?

Towarzysz

Dla tych ludzi, złożonych głównie z kurw, 3000 to wciąż za dużo. Polityk powinien zarabiać 2000 maksymalnie, nie zaleznie od tego czy jest prezydentem czy innym ćwokiem. Wtedy w polityce siedzieliby tylko ci którzy naprawdę chcą coś zmienić/

farrel

Jeśli chodzi o posłów i senatorów to zrobiłbym inaczej. Niech mają powiedzmy te 5000 jak wyliczył Thorvoy, tylko wtedy jeśli będą na wszystkich posiedzeniach sejmu/senatu w danym miesiącu. Jeśli przykładowo sejm będzie obradował 10 dni w miesiącu, to za każdy dzień niech dostają 500 zł. Jeśli ich nie będzie nie dostaną nic, no bo za co? Jest to oczywiście bardzo ogólnikowe przeliczenie, bo wiadomo w sejmie są jeszcze komisje w których posłowie obradują itd. Myślę, że taki sposób ukrócił by to o czym pisał ShadowPrimeMinister, czyli pojawianie się w parlamencie 3-4 razy w ciągu kadencji

Thorvoy

Powiedzmy, że na takie rozwiązanie bym się nie zdecydował. Pensja powinna być możliwie stała. Poza tym, po wprowadzeniu proponowanej zmiany zwiększyłaby się ilość pustych obrad, na których nie będzie działo się nic sensownego. Politykierzy będą przyłazić, zgarniać kasę i... najprawdopodobniej spać.

Prędzej nałożyłbym obowiązek w uczestnictwie w określonym minimum posiedzeń. Niech dostają swoją stałą (albo zależną od minimum/średniej) pensję, ale za to nie mogą opuszczać obrad.

farrel

Jakoś nie rozumiem, czemu taki sposób wypłat, jaki zaproponowałem miałby zwiększyć ilość posiedzeń? Jeśli posiedzeń byłoby więcej w miesiącu były bo one mniej płatne, bo poseł będzie zarabiał tylko maksymalnie to 5000 o których była mowa.

W jaki sposób chciałbyś egzekwować obecność posłów na posiedzeniach? Z tego co mi się wydaje oni mają obowiązek być na obradach sejmu oraz swoich komisji.

Thorvoy

farrel

To sprawę posłów i senatorów mamy powiedzmy uzgodnioną.

A co z prezydentem i ministrami? W jaki sposób uregulować ich pensje, żeby nie siedzieli tylko na stołkach? Chodzi mi o to, żeby ministerstwa faktycznie pracowały i produkowały DOBRE ustawy. Może podział stała pensja + premie? Oczywiście nie mogą to być za duże kwoty, ale jednocześnie motywujące do solidnej pracy. Co o tym myślicie?

ShadowPrimeMinister

Pensja Prezydenta, według mnie, powinna być stała. Osoba na tym stanowisku raczej nie ma szans nic nie robić, lub robić coś ponad, żeby dostawać jakieś premie.

farrel

Fakt, prezydent powinien mieć stałą pensję, ale wciąż zostaje otwarta sprawa ministerstw.