www.kijwoko.fora.pl

Aleksy

Temat niby mało istotny, ale są miejsca, gdzie bez tego tematu się nie obejdzie. Generalnie jak powinniśmy pochodzić do sprawy społeczności regionalny i lokalnych? Wiadomo, że te społeczności mają swoje ambicje, by stać się czymś więcej niż folklorem w szarej masie Narodu. Obecnie najbardziej ambitnymi społecznościami są rzecz jasna: Kaszubska WR i Śląska WR. Za nimi idzie wspólnota kociewska, góralska, etc, etc. Obecnie mamy bardzo znaczący powrót do korzeni swoich regionów; dotychczas tłumione w sobie poczucie tożsamości wychodzi na wierzch z siłą tornada.

Osobiście uważam, że państwo powinno się bardziej zająć tymi kwestiami i wspierać je tak jak wspiera się mniejszości narodowe, czyli dla przykładu szkolnictwo, by dzieci ze wspólnoty regionalne uczyły się historii swojego regionu (trochę głupie, że dzieci śląskie wiedzą kiedy był chrzest Polski, ale nie kiedy był chrzest Śląska), albo że znają dokonania Kazimierza Wielkiego, ale o Fryderyku Wielkim nikt nie słyszy. Do tego np. jako przedmiot dodatkowy - język polski w jego regionalnej odmianie. Nie wiem czemu, ale Polska od dawien dawna prowadzi politykę unifikacji całego Narodu i cichej eliminacji regionalizmów, które są przecie istotnym elementem dziedzictwa narodowego.

Co do jednak społeczności, które nabyły już tożsamości narodowo-etnicznej (Ślązacy) zalecałbym wpisanie ich do grona mniejszości etnicznych.

pawel91BDG

Jeśli chodzi o szkolnictwo, to powinien zostać wolny wybór. Takie narzucanie dodatkowej nauki, która w tym przypadku była by wg mnie nie potrzebna, wywoła dodatkową burzę i narobi nam raczej więcej wrogów niż przyjaciół.
Czyli jeśli ktoś chce uczyć się Polskiego w odmianie kaszubskiej to należy mu to umożliwić ale nie narzucić, tak samo w kwestii historii.
Ja osobiście co do historii mam takie zdanie, że za dużo skupiamy się na tym co było na całym świecie, a swojej historii uczymy się stosunkowo nie dużo.

Aleksy

Co do swojej mowy to chyba oczywiste, ze to by był przedmiot dla chętnych Wink Nie widzę powodu by przymusowo silesianizować goroli na Śląsku.

===========
EDIT
===========

Jako, że idziemy do państwa minimum i państwa zdecentralizowanego, należy także uchylić ustawę o mniejszościach narodowych z 2005 r. (nie uchwalać jej także w regionach). Zapisy mówiące o równości praw, prawie do samookreślenia, zakazie przymusowego wynaradawiania, etc, można zamieścić w ustawach o prawach obywatelskich, a kompetencje w zakresie podwójnych nazw przekazać do swobodnej decyzji gmin (jak gmina będzie mieć taki kaprys to niech se nawet da nazwy ulic po polsku i hindusku).

Thorvoy

Niby jest to w porządku, ale z drugiej strony naprawdę boję się o utratę tożsamości narodowej przez podobne działania. Regionalizacja ma swoje plusy, ale życzyłbym sobie, aby "Polska była polska". Bardziej polska niż proponujesz.

Aleksy

USA powstawało z podbojów i kolonizacji; każda społeczność gadała po swojemu, a mimo to Meksykanie, Polacy, Niemcy, Anglicy, Japończycy są tam Amerykanami.

Thorvoy

Czy teraz masz w USA wielojęzyczne nazwy ulic/miast lub możliwość ich tworzenia? Pytam, bo nie wiem. Serio.

liczek

Z tego co wiem to nie.
ALe nie mniej Aleksy ma racje.

Aleksy

Nie wiem jak wygląda kompetencja hrabstw i miejscowości do podwójnych nazw ulic, ale nawiązanie jest do pochodzenia ludności, np. ulica Lecha Kaczyńskiego w Chicago bodajże. Są nawet stany z podwójnym językiem urzędowym (np. Nowy Meksyk, Hawaje), choć dodatkowe języki urzędowe w Polsce to wg mnie już zbędne wydawanie kasy (tabliczka to jedno, ale zatrudnianie dodatkowych urzędników by rozmawiali z petentami po np. niemiecku, to drugie).

=====
EDIT
=====

Nie ważne dla rządu jest to za kogo się obywatele uważają, skąd pochodzą, co czczą i po jakiemu mówią, lecz to że przestrzegają prawa, płacą podatki, przyczyniają się do rozwoju i pozostają wierni swemu państwu.