www.kijwoko.fora.pl

Thorvoy

Dzięki. Ciężko to nawet nazwać dobrym pomysłem, bo takie rozwiązanie jest przecież najbardziej logiczne. Raczej porażką jest sytuacja, kiedy zdający, który powinien był zdać egzamin, musi przez egzaminatora-patafiana podchodzić doń po raz kolejny zamiast dostać zasłużone prawko po stwierdzeniu nieprawidłowości. To tak, jakby wygranie pierwszej sprawy w sądzie skutkowało jedynie możliwością założenia drugiej.

Dejvid

hetfield.pl

[link widoczny dla zalogowanych]

Zmiany w egzaminach teoretycznych, najmocniejsze motocykle dozwolone od 24 lat i... szkolenie przez internet. Co o tym myślicie?

Dejvid

Już mam ale Smile

Aleksy

To na czym stoimy panowie? Bo temat jakby nie patrzeć jest dość życiowy i przez to istotny.

Thorvoy

Trochę więcej się podowiadywałem i wychodzi na to, że być może naturalny ruch byłby najlepszy.

Żadnych "praw jazdy", jak najmniej sygnalizacji świetlnych, minimum znaków (głównie ostrzeżenia przed WYJĄTKOWYMI zagrożeniami) i kilka zasadniczych zasad. Człowiek gorzej jeździ, kiedy musi się rozpraszać wieloma znakami, prędkościomierzem itd., czy aby fotoradaru nie ma w pobliżu albo policji, gdyż skutkuje to mniejszym skupieniem na faktycznych bieżących zagrożeniach. Lepiej sobie radzi, kiedy sam poznaje drogi i dopasowuje do nich prędkość swojej jazdy. Przecież chodzi o to, żeby jechać tak, by sobie i komuś innemu krzywdy nie zrobić- to wszystko.

Każde auto jest inne, więc to człowiek powinien je sobie wyczuć. Ograniczenia nie są w stanie zrobić tego za niego! Przy ograniczeniu do 40 km/h jednym autem bezpiecznie pojedziesz 80 km/h, a innym nawet 10 km/h to będzie za dużo.

Nauczyliśmy się traktować auta jako machiny z piekła rodem, które trzeba trzymać na uwięzi, na których obsługę trzeba udzielać specjalnej licencji, które trzeba obowiązkowo (tfu!) ubezpieczać (jeszcze raz tfu!) i tak dalej. Zapomnieliśmy, jak to jest patrzeć NORMALNIE na przedmiot codziennego użytku. Przed pierwszymi samochodami w ruchu ulicznym musiał biegać chłopaczek z chorągiewką, żeby ostrzegać innych użytkowników dróg. Śmieszne, nie? Tak śmieszne, że kretyński przepis zdjęto. Mniej śmieszne, że dzisiaj wraca się do korzeni.

Ostatnio na Onecie widziałem wpis jednej osoby, która podobnie jak ja zżymała się, że jeszcze trochę i zaczną być wydawane karty pieszych. Konieczność posiadania wydumanego prawa jazdy jawi mi się ostatnio kolejną metodą zniewolenia społeczeństwa.

Aleksy

Właściwie to prawo drogowe wprowadzono po to, by był jakiś porządek na drogach. Na pewno pewne zasady jazdy należy zachować, np. używany kierunek ruchu, obowiązek informowania o planie zmiany pasa, etc. Co do znaków to chodzi ci rzecz jasna o drogi publiczne, nie oddane w ewentualny leasing? Jeżeli takie to sądzę, że można by to wprowadzić. Co do jednak ograniczeń to na drogach ustala je administrator, więc - jak pisaliśmy kaj indziej - jak administrator narzuci ograniczenia to mus, ale nie musi. Kary, które można wymierzać za złamanie zasad ruchu drogowego określałby dalej kodeks, tyle że właściciel decyduje o konkretach. Tobie tu jednak chodzi o wszystkie drogi czy dopuszczasz pewne ograniczenia, np. w terenie zabudowanym? Generalnie sprawa taka, żebyś kogoś nie zabił jak wyskoczy ktoś na jezdnię. Co do samego PJ to przewidujesz jakiś okres przejściowy czy jakiś stopniowy plan wprowadzania tej zmiany, czy rewolucja z dnia na dzień?