www.kijwoko.fora.pl

Aleksy

Co do matury dla każdego to ma to sens. Jak się pisze rozszerzenie to się nie ma niezdanego, lecz ma się zdane na X %, choćby na 2%. Jeżeliby się uczelnie bały o poziom to wtedy nie stanowi żadnego problemu, by prestiżowe szkoły wyższe dawały wymagania, że matura z przedmiotu Y musi wypaść na co najmniej 30%, by przystąpić do rekrutacji. System Ok, o ile zdążyłby zaistnieć przed zniesieniem matur w związku z reformą edukacji, o której dyskutujemy w innym temacie.

Thorvoy

W ogóle wydaje mi się, że tytuły naukowe powinny być przyznawane rzadko, a w CV powinno być zawarte, co przyszły pracownik umie po szkole zrobić i czego się w niej od strony teoretycznej w jakim stopniu nauczył (dziedzina- ocena- pieczątka szkoły). Po co więcej? Dlaczego przez niezdaną maturę masz mieć zablokowaną drogę do doktoratu z matematyki, chociaż jesteś chodzącym kalkulatorem, tylko nieporadnym językowo. Powiem Wam, że jednak przychylam się z powrotem do tego, by matur nie było, lub by nie były one warunkiem przyjęcia na uczelnie wyższe.

Aleksy

Egzaminy wstępne? Cóż, w moim modelu edukacji matura i tak nie ma racji bytu ;P

PS> Widzę, że napisałeś na wiele tematów co dziś i wczoraj pisałem, ale jeszcze ci trochę brakuje Wink