www.kijwoko.fora.pl

farrel

Jestem jak najbardziej za wprowadzeniem egzaminu teoretycznego dla rowerzystów. Zagłosowałem na nie, ponieważ osoby posiadające już uprawnienia do poruszania się po drogach publicznych już raz zdawały taki egzamin, a nie ma opcji "Tak, ale nie dla osób z prawem jazdy"

Dejvid

Thorvoy wbrew temu co piszesz, to pieszego obowiązuje ten sam kodeks ruchu drogowego co kierowcę. Każdy policjant Ci to powie. Mimo iż nie jeździsz autem, to jako pieszy też mimowolnie jesteś uczestnikiem ruchu drogowego. Możesz wierzyć lub nie ale w kodeksie drogowym jest też masa punktów odnosząca się do pieszych. Ja osobiście nie raz robiłem w ch.. pieszych, bo nie znali podstawowych zasad przechodzenia przez jezdnię.
Specjalnie sprawdzałem kiedy pieszy ma prawo i w jakim miejscu przejść przez jezdnię. Tak oto jest punkt mówiący, że pieszy nie ma prawa przejść przez jezdnię, jeśli w odległości do 100m od miejsca jego przejścia znajduje się oznakowane przejście dla pieszych. Uwierz mi, że wielu pieszych nadziałem na swój samochód kiedy próbowali przebiec w miejscu niedozwolonym. Po prostu on wbiegał jak go mijałem, wtedy ja w hebel i on lądował mi na aucie. Czekałem na reakcję w stylu "jak jeździsz" ale tylko spuszczali łeb i szli na pasy. Innna moja zabawa to zabawa w "święte krowy". Przejście dla pieszych to nie deptak w Sopocie i przez pasy należy przechodzić szybko. Sam pewnie miałeś takie święte krowy lezące jak ślimaki. Mój sposób na nich to ręczny. Jak powoli dojeżdżam to zamiast hamować normalnie zaciągam ręczny. Koła się blokują robiąc masę pisku przy powolnej jeździe. Uwielbiam obserwować to otrzeźwienie na ich twarzach. Wiem, że to chamskie zachowanie ale czasami i mnie nerwy puszczają.
Sam widzisz, że piesi nawet do zasad ich obowiązujących nie potrafią się dostosować, a co dopiero jak taka "święta krowa" ma zdać prawo jazdy.
Właśnie nawet patrząc pod kątem prawka, to czy wg. Twojej teorii inteligentny pieszy nie powinien zdać prawka za pierwszym razem obserwując ruch uliczny? Sam wiesz, że tak nie jest. To że ktoś mieszka koło lotniska i widzi samoloty nie zrobi z niego pilota Smile

.

Thorvoy

ShadowPrimeMinister

Thorvoy

Swoją opinię głoszę z pozycji liberała z krwi i kości. Zgadzam się, że na pewno byłoby bezpieczniej (w nie tak znowu znacznym stopniu) na drogach, gdyby rowerzyści mieli zdawać obowiązkowo egzaminy, ale ze sztucznym ograniczaniem nie można przesadzać. Może zróbmy obowiązek odświeżania prawa jazdy co kwartał i proponowane już wcześniej egzaminy na pieszych? Może w ogóle zdelegalizujmy samochody prywatne i każdy, kto będzie chciał gdzieś pojechać, będzie mógł zatrudnić do transportu specjalnie wyedukowanego kierowcę z licencją na prowadzenie pojazdu mechanicznego, którą to licencję otrzyma po 10 latach jazd z instruktorem? Głowę sobie dam urwać, że wypadków na drogach nie będzie w ogóle. To jak, likwidujemy prywatne bryki?

A może limit prędkości do 5 km/h, na autostradach 10 km/h? Przecież dzisiejsze limity są niebezpieczne jak nie wiem co...

JohnyDoe

ShadowPrimeMinister

Thorvoy

Może inaczej: masz większe szanse na zabicie lub poważne zranienie kogoś, jeżdżąc autem, stąd konieczność zdawania egzaminów na prawo jazdy, którą jeszcze akceptuję. Rower jest za lekki i zbyt zamulasty, żeby sprawiał realne zagrożenie dla zdrowia i życia osób innych niż sam pedałujący.

ShadowPrimeMinister

Thorvoy

Rozumiem Twoją postawę, dlatego twierdzę, że tutaj rozpatrujemy kwestię bardzo subiektywnego podejścia. W tym przypadku obydwaj mamy rację. Różnica jest taka, że Ty stawiasz przede wszystkim na zwiększone bezpieczeństwo, ja na zwiększoną swobodę.

pawel91BDG

Thorvoy, mam wrażenie że trochę tutaj przesadzasz z tą liberalizacją... oraz bagatelizujesz problem.
Uważam, że rowerzyści jak rowerzyści... nie jeździ ich znowu aż tak wielu, więc dużego problemu nie ma, a ci którzy jeżdżą na co dzień, w końcu jednak coś tam wiedzą o podstawach ruchu.
Natomiast bzdurą jest możliwość prowadzenia pojazdów mechanicznych do 50cm3 bez innych uprawnień... powiedzmy, że taka moja mama (nie możliwe ale taki fajny przykład) która nigdy nie prowadziła pojazdu mechanicznego po drodze utwardzonej wsiada na skuter... TO JEST ZAGROŻENIE!
I nie chodzi mi to o życie tego motorowerzysty.... ba, a gdzie tam, szkoda mi auta Very Happy

A tak na poważnie, każdy rodzaj pojazdu, napędzany czymś czego nie można nazwać siłą mięśnia, a jest dopuszczony do ruchu drogowego, wymaga przynajmniej najbardziej prymitywnego kursu, choćby przeprowadzanego w szkołach jakim jest karta rowerowa/motorowerowa. (Żebym nie został źle zrozumiany, nie chodzi mi o prowadzenie samochodu, zespołu pojazdów czy nawet tramwaju na kartę, ale np. zwykłego ogara, roweru z dołączonym silnikiem, czy nawet WSK 125 (choć to już podlega pod A1).
Nie wiem, ilu z was ma tutaj prawko, ja mam co prawda dopiero 16 miesięcy, nie zmienia to faktu, że widziałem już tyle, tak absurdalnych, skrajni nie odpowiedzialnych zachowań na drogach (zwłaszcza w wykonaniu kierowców na trasach między większymi miastami, takich że tak powiem wielkich prezesów w super autach oraz głównie motorowerzystów), że mam zamiar zamontować kamerę i nagrywać sytuacje, które co dziennie widzę na drogach (co gorszych wydam policji, może się nauczą, że z pasa do skręcania w lewo i jadąc po "azylu" nie wyprzedza się na skrzyżowaniu).

Dejvid

Thorvoy

Wiecie co? To już prędzej byłbym za tym teoretycznym dla chłopców-skuterowców na pięćdziesiątkach, bo jednak tym prędzej potrącisz kogoś śmiertelnie (potrafią po 100 kg ważyć) niż maksymalnie kilkunastokilogramowym rowerem.

Nie zrozumcie mnie źle. Zdaję sobie sprawę, że marni rowerzyści mogą stanowić zagrożenie, ale ja tu widzę już zbyt mocne zaburzenie równowagi między bezpieczeństwem a wolnością. Rower to prosty, niewielki, lekki i stosunkowo powolny pojazd, który napędza się własnymi mięśniami. Teraz wydaje się to śmieszne, ale od śrubowania podobnych wymogów już tylko krok do zakazu biegania po ulicy, potem chodzenia bez papierka na umiejętność chodzenia , bo a nuż będziesz niósł ciezki przedmiot i kogoś nim przypadkiem uderzysz i zranisz... Egzamin praktyczny z przechodzenia na zielonym, ćwiczenie sytuacji awaryjnych w przypadku pojawienia się czerwonego podczas pobytu na środku pasów, bezpieczna zmiana kierunku chodu i inne głupoty.

Teraz brzmi absurdalnie, ale patrząc na światowe trendy (zwłaszcza w krajach bardziej cywilizowanych) w ograniczaniu swobód obywatelskich, nie zdziwi mnie, jeśli dożyję takich czasów.

Dejvid

A teraz może tak posługując się Twoimi słowami: